I my też bronimy pana Lecha. W doborowym towarzystwie. Krystyny Zachwatowicz-Wajdy, Krystyny Jandy, Pawła Adamowicza, Andrzeja Blikle, Jerzego Borowczaka, Krystiana Lupy, Daniela Olbrychskiego i wielu, wielu innych.
Co się stało, że od wczoraj przyłączyliśmy się do oświeconych Europejczyków ? Albowiem, nie przekonały nas kaczystowskie ekspertyzy. Ma się rozumieć grafologiczne.
Bo, u licha, jaki to problem podrobić podpis ? Żaden. A my to wiemy najlepiej. W odległych, szkolnych czasach, nie życząca nam dobrze pani od rachunków zracjonalizowała matematyczne zadania domowe w taki sposób, że odpisywanie na przerwach odeszło do lamusa. Gdyż pod każdą pracą domową, czyli zadaniem matematycznym odrobionym mozolnie w domu musiał widnieć podpis rodziciela.
I od tego czasu nikt nie sprawdzał prac domowych tylko podpisy. Tak dalej być nie mogło.
Za pośrednictwem skrawka kalki technicznej, mozolnie skopiowaliśmy ołówkiem zamaszysty tatowy podpis. I zadziałało. Odtąd nasze życie na powrót nabrało treści i kolorów. A ganianie po lesie, kopanie piłki kopanej, odtąd odbywało się tak bezstresowo jak i bezkolizyjnie. W kwestiach rzecz jasna związanych z nielubianym przez nas i nikomu do niczego nie potrzebnym tzw. przedmiotem ścisłym.
My dobrze wiemy co mamy myśleć o tej pisowskiej nagonce na pana prezydenta od Kiszczaka. Starczy wyłączyć myślenie i ustawić pilota na „te” właściwe media. Bo one zawsze chętnie nam powiedzą samą najprawdziwszą prawdę. I to przez całą dobę.Chciałoby się rzec, na okrągło.
I mówią o tym, że nic a nic, nie obchodzą ich kaczystowskie przeziębione eksperymenty grafologiczne, ani inne ipeenowskie seanse nienawiści z polowaniem na byłych prezydentów. Ale za to zasłużonych jak nie wiemy co, w obalaniu komunizmu. Wiadomo. W pojedynkę i indywidualnie.
Ostatnio objawił się nam w całej krasie parlamentarny obrońca uciśnionych. Charytatywny społecznik. Uj, jak to dobrze. Wreszcie znalazł się ktoś, kto skutecznie będzie nas strzegł i chronił przed dyktaturą Nowogrodzkiej. Pan Budka, bo to o nim mowa, zaczął skromnie. Niczym zatrwożony ojciec rozpostarł ochronny parasol nad młodym człowiekiem. Który miał to nieszczęście, że znalazł się na drodze przejazdu rządowych, opancerzonych limuzyn. Gnających jak zwykle ze zwariowaną prędkością i rozświetlających wieczorowe niebo jedną wielką, niebieską dyskoteką.
Wprawdzie pan Budka medialnie przeżuje młodego kierowcę, skonsumuje bez popitki dla nieczystych intencji i porzuci w rowie jak pustą butelkę po napoju, bowiem ma do spełnienia inną wielce humanitarną a spektakularną misję.
Zamierza bronić całkowite społeczeństwo. Jak leci. Przed kim ? Przed wiadomym reżimem i dyktaturą. Będzie bronił i chronił nawet opryszków i bandziorów, że w tym miejscu dyskretnie przemilczymy historię o grasującym gangu, wywodzącym się z nadzwyczajnej kasty. Któren to gang lata po sklepach i kradnie co popadnie. Choć w tym miejscu jest chytrze ukryte drugie dno. Przecież takie działanie zasadniczo osłabia reżim. Podważa zaufanie do sklepów, centrów handlowych i galerii. I onym przecież o to chodzi.
Sprawa jest rozwojowa. W zakładach penitencjarnych, poparcie dla Platfusów, pośród penitencjariuszy rośnie lawinowo. I jak tak dalej pójdzie to cały platfusowy elektorat znajdzie się niebawem za kratami. I tego się trzymajmy …
