Chłop pańszczyźniany. Robotnik w Peerelu. Dzisiejszy najemnik. Urzędnik. Kierownik. To jedna i ta sama osoba. Zmianie uległy uwarunkowania wynikające z upływu lat. Postępu socjotechnicznego. I inne takie tam drobne ustrojstwa. O które można zapytać ojca. Dziadka, bądź adekwatny dział biblioteki. Zupełnie niekoniecznie naukowej.
Podział ról w teatrze był następujący: kiedyś ZŁY-DOBRY DZIEDZIC; a dziś premier rządu RP, który wraz ze swoim dworem stosuje z powodzeniem systemowe wykorzystywanie, czyli wyzysk - Człowieka przez Człowieka.
Z tą drobną uwagą, że tym pokrzywdzonymi zawsze będzie elektorat posadowiony o minimum dwa strzelania z łuku od - Kancelarii PRM. Kancelaria, sam rzeczownik ma u mnie bardzo złe konotacje. Kiedyś u zachodnich sąsiadów też była kancelaria.
O ile z jednej strony DZIEDZICO-PREMIER w zgodzie z historią jest pospolitym krwiopijcą na socjalistyczno-kapitalistycznej klasie robotnika intelektualisty, bo z organem wybiórczym w kieszeni, to z tej innej, może nie fanatycznym, ale dobroczyńcą.
Dlaczego? Bo dlatego, że buduje mieszkania, kształci dzieci, płaci za lekarstwa, tudzież innych bakałarzy medycyny, drogi wytycza i inne dukty a ostatnio to nawet boiska, by dla gawiedzi były igrzyska. Te w 2012 roku. Z drobnym zastrzeżeniem, że to tylko pół prawda. Podszyta wirtualną fikcją.
Ani nie fundamentalna, ani nie fanatyczna. Skoro jednak wiem, że postawiony nade mną suweren jest do szpiku ZŁY, a w bliżej nieokreślonej przyszłości nie zanosi się na pozytywne dla mnie zmiany, więc daję sobie moralne przyzwolenie na drobne manipulacje, niesłowność, niestaranność, lekkie kombinacje z gatunku tylko tych alpejskich, a nawet podjazdy NA GAPĘ w suwerenowej komunikacji miejskiej. Choć w tym miejscu dopowiem, że już od lat wielu skwapliwie stempluję bilety, bo i włos siwieje i już nie wypada.
A nawet przyzwolenie na emigracyjną desperację. Gest przecież jak dwa razy dwa - zupełnie nie patriotyzmem szyty. Czyli postępuję dokładnie tak jak postępowano onegdaj. Albowiem taki sposób myślenia charakteryzował zarówno protoplastów. Później mojego Ojca. I w konsekwencji dziś - mnie.
Ponadto dziedzić kłamie, żeby nie rzec, łże w żywe oczy. Przekonując sprawnym PRem młodych i wykształconych z dużych miast... I nie tylko z dużych. Z małych też. Jeśli kiedyś kłamał eks szef rządu Miller, to była normalka. Zważywszy na PeeReLowski rodowód. I miał na to moje przyzwolenie. Bo ONI mieli to w genach. W statucie. Innej postawy z natury rzeczy nie oczekiwałem. Bo nie miała racji bytu. Vide: wirus, alias grypa filipińska. No i wreszcie o tym, co jest ważne: czy jak facet zaczyna, czy jak kończy...?
Ale człowiek wywodzący się z gdańskiej kolebki Solidarności, to jakby inna para kaloszy. Kiedyś tłumaczyłem suwerena , niefrasobliwością, przymuszonym uogólnianiem, pośpiechem... Do czasu. Dziś wiem na pewno, że jest to zjawisko bardziej skomplikowane, bo oparte przede wszystkim o chwilowe doraźne a niespójne interwencje. Dozwolone dla mnie. Szaraka. Ale nigdy dla, jakby nie było mego pana. Dziedzica majątku ziemskiego. Działanie prymitywne i krótkowzroczne. Bo czym innym była walka z ułomnością pedofilów? Z dopalaczami? Z wyszukiwaniem katarskich inwestorów? Itd., itd, itd.... Tylko medialną przykrywką dla galopującej biedy w czworakach. Masowej emigracji za chlebem. Niekoniecznie do III Irlandii. Czym wytłumaczyć skok na OFE ? Nie było wyjaśnień.
W perspektywie następny, bo Peloponez bis - tuż, tuż... Komu na dziś potrzebne Orliki. W takiej liczbie? Kiedy mógł przeforsować aby za te pieniądze - uregulować wylewające rzeki. Niszczące przy tym dobytek tysięcy ludzi. A nie rzadko odbierających życie tym ludziom.
A jak uwiera, przynajmniej mnie, świadomość, że na ruskiej ziemi rdzewieje wrak polskiego samolotu.... I nikt już o tym nie mówi, nie pisze.... Po tegorocznym kwietniu odtrąbił nasz suweren definitywny koniec narodowej pamięci o katastrofie i pospołu z Kubą wojewódzką zorganizowali muzyczne preludium do unijnego przewodnictwa..?????
Gdzie tu szukać jakieś logiki? Sensu? Pogubiłem się dokumentnie. Czy w ogóle będę miał dokąd wrócić ? Przecież z dobrobytu nie wyjechałem szlifować emigracyjne bruki. A zanosi się, że przed finałem w rytmie zorby, będzie tak jak w genialnym monologu, który onegdaj wykonywał pan Janusz Gajos: cyt. :
" Kilka lat temu na strychu wiekowego domu, znalazłem kronikę pewnej jednostki. Pomiędzy rokiem 1883 a rokiem 1993. Cóż, kronika jak kronika. Skrótowo napisana. Po jednej stronie daty, po drugiej krótkie komentarze. Co się wydarzyło. Anno Domini 1883 - hrabia Zygmunt Kostrzewa Rastwicki założył straż ogniowo.
1885 - dostalim nowe mundury. Nic nie gasim, nic nie palim ino paradujem.
1890 - wybuch pierwszy pożar. Zanim sie przebralim w gorsze, było po wszystkim.
1894 - spalilim hrabiowski dwór, bo ktoś powiedział, że teraz taka moda idzie.
1895 - Odbudowujem dwór. Nijak żyć bez pana.
1900 - Ten zabór nam sie nie podoba. Konspirujem jak wymienić cara na cysarza.
1903. 04. 10 - Mamy święto. Hrabia wraca w Monte Carollo.
1903. 04. 15 - Przyjechał wczoraj. Z drugiej strony. Przegrał nas i wieś. Wysłalim bojówkę. Jak sie chłop ni ma komu kłaniać to zły.
1903 - Pierwszy maja. Przyjechała policja. Rozwiązała nam drużynę. Nienawidzim jej za to. Wy jeszcze ten pierwszy maja popamiętacie.
1905 - Wypuścili nas z twierdzy. Dojrzewa w nas świadomość. Idziem na gorzałkie.
1914 - W Sarajewie zabili jakiegoś ważnego. Ale żeby przez to nam wojne światowo zaczynać?
1915 - Wojna. Przyszli austriaki i zabrali nam konie. Konspirujem jak wymienić cysarza na cara.
1916 - Wojna. Przyszli Niemcy. Zabrali nam krowy. Spalilim łąke, żeby carskie nie zabrali nam siana. Konspirujem bez motywacji.
1918 - Dziedzic odbudowuje niepodległą jednostkę. Niech no tylko zasieje, to zaraz mu zrobim parcelacje.
1920 - Zrobilim. Komendont dostał 7 lat. My po 5. Burżuj nigdy chłopa nie zrozumie.
1925 - Wychodzim na wolność. Podzielone politycznie. Komendont teraz ENDEK, motopompiarz PEPEESIAK, a my som za tolerancjom. Ino oni nie chcą nas słuchać.
1926 - Dalij nie chcą nas słuchać.
1927 - Podpalilim im obory. Niech sie uczom szanować cudze poglondy.
1931 - Wychodzim na wolność. A ENDEKI to kapusie !
1935 - Ustatkowalim sie.
1940 - Całom drużynom idziem do lasu.
1945 - Całom drużynom wychodzim z lasu.
1955 - Wychodzim na wolność. Las był ten sam. Tylko zrzuty nie te...
1955 - Maj. Przyjechali z powiatówki i mówio żeby założyć drużyne.
1955 - Czerwiec. Przyjechali znowu. I mówio, że mówio po dobroci.
1955 - Lipiec. Przyjechali we dwie ciężarówki. Cała wieś zgłosiła sie do drużyny.
1956 - Październik. TEŻ BEDZIEM SZLI NOWOM DROGOM.
1958 - Drużyna sie umacnia. Wyrzucilim inteligentów.
1959 - Komendant idzie do szkoły. Bedzie komu podpisywać rozkazy.
1960 - Komendant nie zdał. Przyjmujem inteligentów.
1963 - Nauczylim sie czytać. Jasienica to paszkwilant.
1970 - P O M O Ż E M Y ....
1975 - Nie mamy komendanta powiatowego. A komendant nie ma powiatu.
1975 - Maj. Reforma. Jezdemy w województwie warszawskim.
1975 - Czerwiec. Reforma. Jezdemy w województwie płockiem.
1975 - Lipiec. Reforma. Jezdemy w ciechanowskiem.
1978 - Wchodzim w etap PROPAGANDY SUKCESU. Nic nie palim, żeby nie było informacji, że sie pali.
1980 - Ustawa o CENZURZE.
1981 - Wchodzim w etap PROPAGANDY KLĘSKI. Nic nie gasim, żeby była informacja, że sie pali.
1993 - 100 lecie istnienia jednostki. Ze strażo kiepsko. Pożary może i bywajo, ale za to MY CHODZIM PRZYGASZONE..."
Mój kraj, który bardziej był dziejowo poniewierany, aniżeli poniewierał innych, chlubny wyjątek można odnaleźć nieopodal wioszczyny Grunwald, a i to zwycięstwo dziś dyskusyjne, jest coraz bardziej tylko rozdrabnianym, rozkradanym majątkiem.
W którym obowiązuje SPYCHOTECHNIKA, SOCJOTECHNIKA, PR , TUMIWISIZM. I wszechobecne kłamstwo. Jest też mleczną krówką z kwiatkiem w buzi, którą KAŻDEN ORZE JAK TYLKO MOŻE ...
I to by było na tyle, jak w takich momentach zwykł mawiać Pan prof. J.T. Stanisławski.
Komentarze